Znowu
słyszę ptasi śpiew, to znaczy, że nastał nowy dzień. Otworzyłam swoje oczy i
ujrzałam swój pokój. Ściany przybierały barwę bladego różu, na wprost mojego
wielkiego białego łóżka, nad którym wisiał biały baldachim było wielkie okno,
które było nieudolnie zasłonięte beżową zasłoną. Z prawej strony stała wielka
biała szafa, a z lewej biurko o tym samym kolorze. Nad nim wisiała tablica
korkowa, na której były poprzyczepiane kolorowe karteczki i zdjęcia. Wstałam i
podeszłam właśnie tam. Sięgnęłam po zieloną karteczkę będącą napisana przez
kogoś innego: „ Frances uroczo wyglądasz jak śpisz! ` Eric”. Oderwałam wzrok i
zerknęłam na wiszące zdjęcie, na którym widać rozwaloną dziewczynę na łóżku w
swojej piżamie w krówki. Uśmiechnęłam się i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam
stamtąd moje krótkie czarne spodenki i białą bluzkę z jakimś kolorowym wzorkiem
na brzuchu. Weszłam do mojej malutkiej łazienki, wzięłam szybki prysznic,
umyłam ząbki i ubrałam się. Wyszłam z pokoju i powędrowałam do kuchni, gdzie
czekała na mnie już cała rodzinka. Mój trochę posiwiały ojciec pił sobie kawę i
czytał najnowszą gazetę, moja rudowłosa rodzicielka znowu pisała coś na swojej
maszynie i mój brat, na którego twarzy malował się perfidny uśmiech.
- Fran, a gdzie twoja piżama? – zapytał.
- Śmieszne. – pokazałam mu język i podeszłam
do lodówki. – Kiedy przyjechałeś? – zapytałam go, szukając czegoś jadalnego.
- Wtedy, kiedy tuliłaś swojego misia Teofila?
– stanął koło mnie i pokazał mi szarego pluszaka, którego dostałam od
nieżyjącego już przyjaciela na 10 urodziny. – Tak jemu było, prawda?
- Oddaj mi go. – wystawiłam dłoń i zamknęłam
lodówkę.
- No nie wiem. – popatrzył na niego. – Ja też zawsze o takim marzyłem, ale nikt mi
nigdy takiego nie kupił, więc… - wykorzystałam moment, że przeprowadzał swój
nudny monolog i złapałam misia. – Ej!
- Masz pieniążki to sobie kup! – zaczęłam się
śmiać.
- Kochana jesteś. – powiedział i wyszedł z
kuchni.
Podeszłam do rodziców i dałam im buziaka w
policzek. Usiadłam na krześle obok taty i spojrzałam na niego. Ten jednak nie odrywał się od czytania swojej
gazety. Dobrze wiedziałam o tym, że robi mi to specjalnie. Dla niego liczyło
się tylko to co słychać w naszym kraju i czy jego interesy dobrze idą. Nigdy
nie obdarzał mnie szczególną ojcowską miłością, ale mi to nie przeszkadzało,
ważne, że był. Przez „ przypadek” kopnęłam go w łydkę i popatrzył się na mnie
tymi niebieskimi oczyma. Uśmiechnęłam się.
- Coś się stało ? – zapytał.
- Nie, ja tylko sobie siedzę i patrzę jak mój
tatuś czyta gazetę.
- Czego chcesz? – odłożył ją i założył ręce na
piersiach odchylając się na krześle.
- Od razu czego chcę? No tatusiu, ja cię
proszę! – zrobiłam smutną minkę.
- Uwierzyłbym, gdybym cię nie znał…
Zastanawiam się jak mogłaś nie wygrać tego castingu – pokręcił głową i sięgnął
po gazetę, którą z moim refleksem zwinęłam mu spod nosa. On tylko uniósł brwi i
spojrzał na mnie. – Może powiesz mi o co chodzi i pozwolisz mi dokończyć czytać
artykuł?
- Ty tylko o tym. – przewróciłam oczami, wstałam
od stolika i podeszłam do parapetu, gdzie leżała karteczka, wzięłam ją i
podałam tacie.
- Co to jest?
- Zgoda na udział w szkolnym przedstawieniu.
- Na to potrzebna jest zgoda? – mama spojrzała
na mnie swoimi czarnymi oczami i uśmiechnęła się. Zawsze lubiłam jak tak
robiła.
- Niestety, panna Clark sobie tak sobie
wymyśliła i tak musi być. Więc jak podpiszesz? – spojrzałam błagalnym wzrokiem
na ojca.
- I kogo będziesz grała? Kopciuszka? – zaczął
się śmiać.
- Nie, wredną siostrę! – wzięłam kartkę spod
jego nosa i dałam ją mamie – Może ty podpiszesz? Bo ojciec najwidoczniej woli
się ze mnie nabijać niż pomóc mi.
- Oczywiście skarbie.
Wstała od stolika i podeszła do blatu, gdzie
leżał długopis. Zrobiła szybki ruch ręką i podała mi karteczkę. Uśmiechnęłam
się i dałam buziaka w jej policzek, a na ojca spojrzałam urażonym wzrokiem.
Wzięłam Teofila i poszłam do mojego pokoju. Misia położyłam na łóżku i
uśmiechnęłam się do niego. Do dzisiaj pamiętam śmiech moich byłych przyjaciółek
na widok Matta w ubraniu klauna, wręczającego mi pudełko, w którym znajdował
się Teofil. Z uśmiechem na twarzy wskoczyłam przyjacielowi na szyję i dałam mu
soczystego buziaka w policzek, także na nosie i ustach miałam białą i czerwoną
farbę.
Po moim policzku popłynęła łza na samo
wspomnienie o chłopaku. Podeszłam do tablicy korkowej i zdjęłam stamtąd zdjęcie,
na którym ja jeszcze jako 13-letnia dziewczyna przytulałam się do ładnego
chłopaka o rok ode mnie starszego. Miał krótkie, czarne włosy i wielkie zielone
oczy. To było nasze ostatnie wspólne zdjęcie, kiedy był jeszcze zdrowy. Trzy
miesiące później lekarze zdiagnozowali u niego rak mózgu. Matt się na początku
tym nie przejął, bo mówił, że każdą chorobę można uleczyć, ale kiedy dowiedział
się, że musi skończyć z szermierką załamał się, do nikogo się nie odzywał. Był
jednym z najlepszych zawodników swojego rocznika. Niestety, nie dożył swoich
piętnastych urodzin. Brakło mu tylko tygodnia. Miesiąc po jego śmierci
zawiadomiłam trenera Cook’a, że rezygnuję. Od tamtej pory żyłam tylko
książkami, lecz dzięki mojemu braciszkowi, który powiedział, że ma już mnie
dosyć i założył mi konto na jakimś portalu, poznałam Sofię, która znowu
tchnęła we mnie życie.
- Znowu Matt? – usłyszałam głos Erica. – Za
każdym razem jak tutaj przyjeżdżam i zerkam to trzymasz to zdjęcie.
- Ponieważ za każdym razem jak tutaj
przyjeżdżasz zabierasz mi Teofila. – uśmiechnęłam się i odłożyłam pamiątkę na
miejsce. Spojrzałam na mojego brata i zauważyłam lekkie podenerwowanie na jego
twarzy. – Coś się stało?
- Nie dobijaj mnie. – położył się na moim
łóżku i położył sobie pluszaka na swoim brzuchu. – Kumpel z pracy miał mi
załatwić fajnie bilety na koncert dla dwóch osób.
- I co nie załatwił?
- Załatwił bilety na jakiś koncert, jak mi to
powiedział są to„ bożyszcze nastolatek”. No weź! Miałem dać je Frankowi na
urodziny, bo za kilka dni wraca do kraju, ale nie dam mu takich.
- No to oddaj te biletu temu kumplowi i żaden
problem. – uśmiechnęłam się.
- No właśnie w tym problem, że on za nie
zapłacił tylko dlatego, że ja chciałem, a że się z nim nie dogadałem to nie
jego problem. Nosz kurde! Z kim ja pracuję!
Wskoczyłam na łóżko obok niego i dałam mu
buziaka w policzek. Chociaż za każdym razem, kiedy tutaj przyjeżdża mam ochotę
go udusić, ale kocham go. Spojrzałam w jego niebieskie oczy, były bardzo
podobne do koloru oczu mojego taty. Najwidoczniej mama lubiła mężczyzn z takim
kolorem oczu. Eric spojrzał na sufit i zaczął myśleć – to było dziwne, bo mało
kiedy myślał. Po jakimś czasie na jego twarzy pojawił się delikatny uśmieszek.
Powoli odwrócił głowę w moją stronę i spojrzał na mnie.
- Dlaczego ty się tak uśmiechasz?
- Kiedy masz urodziny?
- Kochany miałam dwa miesiące temu, gdzie się
upiłeś i zacząłeś podrywać właścicielkę klubu. – wstałam z łóżka.
- Nie pamiętam. – skrzywił się. – Była chociaż
ładna?
- No wiesz… Jak na swoje 50 lat wyglądała
nawet, nawet. – zaczęłam ruszać swoimi brwiami.
- Ty się ze mnie nabijasz! – spojrzał na mnie
jeszcze raz, mając nadzieję, że żartuję tylko zapomniał o tym, że marzę o zostaniu aktorką. – Całowałem się z nią? – zapytał nieśmiało.
- Nie wiem… Chociaż…
- Chociaż? – podniósł się na łóżku.
- Nie, bo coś tam beblałeś, bo mówieniem tego
nie nazwałabym. – odwróciłam się, żeby nie zobaczył mojego uśmieszku na twarzy.
– Dlaczego pytałeś, kiedy mam urodziny?
- Chciałem ci je wręczyć zamiast prezentu na
urodziny, ale że już miałaś i ci coś dałem to może uda mi się je sprzedać.
- Nic mi nie dałeś. – uniosłam brwi.
- Super. To ci dam je w ramach prezentu
urodzinowego. – podbiegł do mnie i pocałował w skroń.
- Tyle, że nie mam z kim iść na niego. –
popatrzyłam na niego, a on przeniósł wzrok na mój zamknięty laptop, stojący na
biurku.
- Dzisiaj masz się spotkać z tą Sofią?
Sofia! Kompletnie zapomniałam o naszym
spotkaniu, chociaż od kilku dni na okrągło o niej mówiłam. Szybko otworzyłam
moją szafę, wyciągnęłam moje ciemne jeansy i moją ulubioną zieloną koszulę w
kratę. Spojrzałam na Erica, który z uśmiechem na twarzy wyszedł z mojego
pokoju. Szybko się przebrałam. Moje długie włosy pozostawiłam rozpuszczone, na
usta nałożyłam błyszczyk. Poszłam do przedpokoju, gdzie założyłam moje zielone
tenisówki. Wyszłam z domu.
Nie mogę uwierzyć, że za parę minut poznam
dziewczynę, dzięki której znowu zaczęłam się cieszyć życiem. A co jeśli to
jakiś pedofil ? Frances, zachowujesz się już jak własny ojciec. Ujrzałam już w
oddali Milkshake City. Przed budynkiem wzięłam kilka wdechów i popchnęłam
drzwi. Było tutaj tyle osób, że nie mogłam ujrzeć Sofie. Po chwili ujrzałam
samotnie siedzącą przy jakimś stoliku dziewczynę, popijającą swojego shake’a.
Na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. Ruszyłam między stolikami,
żeby się przywitać. Stanęłam nad szatynką o pięknych niebieskich oczach.
- Sofia?
No i pierwszy rozdział z perspektywy Frances. :) Trochę bałam się dodać tę notkę, bo kochana pani Tomlinson tak genialnie napisała swoją, że ja nawet nie dorastam jej do pięt :p Jestem bardzo ciekawa, czy podoba się Wam postać wykreowana przeze mnie :) Dziękuję w imieniu moim i pani Tomlinson za wszystkie Wasze komentarze i czekamy z niecierpliwością na kolejne. ;*
Pozdrawiam,
Pani Horan jestem pod wrażeniem ! Chociaż nie... przecież ty zawsze świetnie piszesz, to co mam się dziwić ;d Przesadzasz, mój rozdział to nic takiego w porównaniu z Twoim !!! ,,Bożyszcze nastolatek" - po przeczytaniu tych słów o mało nie spadłam z krzesła ze śmiechu xd Już sie boję, że ludziom znudzą się moje rozdziały i sama będziesz pisała bloga xd
OdpowiedzUsuńKocham <33
Świetnyyy.!!! Jak zawsze zresztą. Jestem ciekawa jak potoczą się dalej losy Frances i Sofii. ; p Czekam na kolejny, no i już nie mogę się doczekać kiedy poznają chłopaków. ; ****
OdpowiedzUsuń<3
Jestem bardzo ciekawa ich spodkania...
OdpowiedzUsuńCzy przypadną sobie do gusty i wg.
Chyba najbardziej interesują mnie ich charaktery :D
Z niecierpliwością czekam na kolejną notke :D
Jeżeli można zakochać się w blogu , to ja właśnie to zrobiłam .
OdpowiedzUsuńDziewczyny piszecie cudownie ;) Czekam na kolejny rozdział .♥
Opowiadanie zapowiada się naprawdę fajnie. Czekam na kolejną notke
OdpowiedzUsuń[poki-jestesmy-mlodzi.blogspot.pl]
Świetny <3 Obie piszecie równie dobrze :) Ciekawe, jak to dalej będzie. Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńGenialne! Wspaniale połączyłaś ten rozdział z poprzednim!
OdpowiedzUsuń:D
genialne !;D
OdpowiedzUsuńw sumie to zgadzam się z osobą nade mną XD
xx
Jejku, no po prostu świetnie. Genialny pomysł miałyście, żeby założyć wspólnego bloga, serio.
OdpowiedzUsuńPierwszy rozdział, zarówno jak i drugi - bardzo udany, oba doskonale się łączą... Jakaś telepatia, czy coś? :D
Uważam, że ten blog, to będzie jedno, wielkie CUDO.Zainteresowała mnie zarówno historia jednej, jak i drugiej dziewczyny.
Czekam niecierpliwie na kolejny,
Liar xoxo
Super rozdzialik, obie jesteście wspaniałe =D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na ciąg dalszy ♥♥
Lepiej by było jakby drugi zaczynał się tam gdzie skończył pierwszy ;DD Ale ok następne pewnie takie będą ;)) Piszcie szybko nowy ;) Asia xx
OdpowiedzUsuńjejku, nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ! Wasze połączenie jest po prostu mega. Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńhttp://when-i-close-my-eyes-i-think-of-you.blogspot.com/
Super wyszło ;)) Dodajcie szybko następny ;D
OdpowiedzUsuńhttp://mybeautifulliar.blogspot.com/
Świetny, fajny, naprawdę świetnie się czyta wasze opowiadania! Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam tez do mnie: http://1d-forever-opowiadania.blogspot.com/
Boski! Cudny! Świetny! Naprawdę masz talent! trzymaj tak dalej! do następnej ;*
OdpowiedzUsuńzapraszam tez do mnie: http://1d-forever-opowiadania.blogspot.com/
fajne ... czekam NN ;D
OdpowiedzUsuńPani Horan nam szaleje, super.. Bożyszcze nastolatek już podejrzewam o kogo chodzi ;3 Proszę o odwiedzenie http://everyone-is-your-choice-of-life.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń