piątek, 20 kwietnia 2012

Czwarty


 Przy wyjściu z Milkshake City zauważyłam, że Sofii spojrzała na chłopaka, który był ubrany w bluzkę w paski i przez cały czas, kiedy siedzieliśmy tam twarz miał schowaną w dłonie. Uśmiechnęłam się do niej, kiedy na mnie spojrzała i pociągnęłam ją za rękę. Pierwszym punktem oprowadzania po okolicy była moja szkoła. Weszłyśmy przez czarną, wysoką bramę na teren szkoły. Na dziedzińcu było bardzo dużo drzew, które przybierały powoli barwę złota. Spojrzałam na Sofii, która z wielkimi oczami na budynek.
 - Podoba ci się? – zapytałam.
 - Ty, tutaj się uczysz? – pokazała mi na szkołę.
 - No tak wyszło. Mam nadzieję, że i ty tutaj będziesz się uczyć. Wystarczy mieć jakiś talent, a jak dobrze pamiętam mówiłaś, że chciałabyś wydać płytę. – pociągnęłam ją za sobą.
 Weszłyśmy do środka. Skierowałam się do wielkiej auli, gdzie odbywały się teraz próby chóru. Odwróciłam się do Sofii i uśmiechnęłam. Potem spojrzałam w dół, gdzie ujrzałam nauczyciela muzyki, pana Moore’a – wysokiego mężczyznę o czarnych oczach i lekko posiwiałych włosach. Szybko zbiegłam ze schodów, ciągnąć za sobą dziewczynę. Stanęłam przed nauczycielem i uśmiechnęłam się.
 - Panna Lewis? Co panna tutaj robi ? – zaczął mówić swoim barytonem. – Wydawało mi się, że od jutra zaczynacie próby.
 - Tak wiem, ale chciałabym panu przedstawić moją…- spojrzałam na towarzyszkę. – Przyjaciółkę, Sofię Collins, która chciałaby się zapisać do naszej szkoły.
 - Doprawdy? – spojrzał na nią.
 - Co…? Jak..? – dziewczyna była trochę zmieszana.
 - Jaki masz talent?
 - Ja nie ma…
 - Oczywiście, że masz. – uśmiechnęłam się do niej. – Masz genialny głos.
 - Przecież mnie nigdy nie słyszałaś.
 Pokazałam jej język i pociągnęłam na scenę. Ustawiłam ją na środku sceny, każąc chórowi trochę się odsunąć do tyłu. Podałam Sofii mikrofon, który niechętnie przyjęła. Ja sama podbiegłam do fortepianu, na którym nauczyłam się grać tylko dlatego, że moja babcia wymarzyła sobie muzykalną wnuczkę. Zaczęłam grać piosenkę „ A Thousand Years”.  Przez jakiś moment dziewczyna na scenie nie wiedziała, co robić, lecz  z czasem się wczuła. Po chwili usłyszałam jej piękny głos. Był tak nieziemski, że gdybym mogła przestałabym grać i zatopiłabym się w słowach przez nią śpiewanych. Zamilkła i spojrzała na mnie tymi swoimi niebieskimi oczkami. Uśmiechnęłam się i zaczęłam bić brawo, a razem ze mną cały chór. Podbiegłam do Sofii i przytuliłam ją.
 - Panno Collins. – na scenę wszedł Moore. – Ma pani wyjątkowy talent. Czy chciałabyś chodzić do mojej klasy?
 - Em… Nie wiem, co powiedzieć. – dziewczyna się uśmiechnęła.
 - Wystarczy mi: Oczywiście, panie Moore. – uśmiechnął się do niej.
 - Oczywiście, panie Moore.
 - Super! – zszokowana spojrzałam na nauczyciela, który poprawił sobie okulary. – No co?
 - Nie nic. - pokazałam swoje ząbki.
 - Tak myślałem. Panno Collins jutro przynieś papiery do sekretariatu szkoły i powołaj się na mnie.
 - Dziękuję panu.
 - Mi nie dziękuj, tylko tej dziewczynie, która zawsze wykupi mi ostatnie soczki.
 - Yyy... My się śpieszymy.
 Pociągam Sofię i zbiegłyśmy ze sceny. Wyszłyśmy ze szkoły i ruszyłyśmy ku bramie. Poczułam czyjeś dłonie na ramieniu, odwróciłam się i poczułam ciepło bijące od Sofii - przytuliła mnie.
 - Frances dziękuję ci.
 - Nie masz mi za co dziękować.
 - Mam, mam. - odsunęła się i uśmiechnęła. - Czyli razem będziemy chodzić do klasy?
 - Yyy... Nie. Ja chodzę do klasy aktorskiej, a ty do muzycznej. - z jej twarzy znikł uśmiech. - Nie martw się. W twojej klasie są bardzo fajni ludzie. To teraz idziemy do mojego domu.
 Objęłam ją ramieniem i kontynuowałyśmy naszą drogę do bramy. Kiedy przechodziłam przez nią zderzyłam się z jakimś blondynem. Kojarzyłam go tylko ze szkolnego korytarza. Wiedziałam o nim tylko tyle, że jest w ostatniej klasie o profilu muzycznym i ma jakiś znany zespół, chociaż ja sama nie wiem jaką nosi nazwę.
 - Sorry. - rzucił szybko i odszedł.
 Spojrzałam na Sofię, która była rozbawiona moją miną. Nic dziwnego, bo bardzo bolało mnie ramię. Chłopak z niezłą siłą na mnie wpadł. Pomasowałam swoje ramię i pokazałam przyjaciółce język.
 Po jakimś czasie byliśmy już na mojej ulicy. Podeszłyśmy do mojej bramy. Z kieszeni wyciągnęłam klucz i otworzyłam furtkę. Spojrzałam na Sofię, która miała zadartą głowę do góry. Pociągnęłam ją na mój plac i się uśmiechnęłam.
 - Ty...tutaj mieszkasz? - wskazała na mój dom.
 Dobrze wiedziałam o czym mówiła. Był on przecież największym w okolicy.
 - No tak jakoś wyszło. - ruszyłam ramionami.
 - Wyszło? - uniosła swoje brwi.
 Uśmiechnęłam się. Weszłyśmy do środka, gdzie w całym domu rozbrzmiewała muzyka. Już wiedziałam, że Eric jest w domu. Zaprowadziłam Sofię do salonu, gdzie stała wielka skórzana sofa naprzeciwko wielkiej plazmy. Kazałam jej usiąść, a ja poszłam do kuchni, żeby zrobić coś do picia. Oczywiście, zastałam tam mojego brata, który tańczył sobie z niewidzialną partnerką. Po cichu sięgnęłam po telefon, leżący na bladzie i zaczęłam go nagrywać. Niestety, długo nie potrafiłam wytrzymać i zaczęłam się śmiać. Eric spojrzał na mnie wzrokiem zabójcy. Wyrwał mi z ręki komórkę i usunął filmik. Uśmiechnął się do mnie swoim chytrym uśmieszkiem i wyłączył wieżę.
 - Co ciebie tak długo nie było? - no i się zaczęły jego pytania. - I jak było? Jaka jest ta Sofia? Ładna, czy brzydka? Ma chłopaka?
 - Eric!
 - Co?
 - Zamknij się. - pokazałam mu język.
 Podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej szklanki. Sięgnęłam po sok i pokazałam Ericowi, żeby poszedł za mną. W salonie ujrzałam Sofię, która siedziała na sofie i się nie ruszała, jakby się bała, że coś zepsuje.
 - O już jesteś. - uśmiechnęła się. - O cześć. – spojrzała na mojego brata.
 - Cześć. - braciszek podszedł do niej i podał rękę. - Jestem Eric. Starszy, mądrzejszy, ładniejszy brat Frances.
 - Sofia. - zaczęła się śmiać.
 - Super. To jak, za tydzień jedziecie do mnie? - zaczął ruszać swoimi brwiami.
 - Do ciebie? - spojrzała na niego z niezrozumieniem.
 - Ups... Zapomniałam. - klepnęłam się w czoło. - Sofia, czy chciałabyś ze mną jechać na koncert do Manchasteru?
 - Nie wiem. Musiałabym porozmawiać z rodzicami.
 - Jasne. Teraz chodź do mojego pokoju.
 Dziewczyna wstała z sofy i ruszyła za mną. Weszłyśmy po schodach na górę, gdzie minęłyśmy kilka pokoi. Wreszcie dotarłyśmy do mojego. Otworzyłam jej drzwi i przepuściłam. Postawiłam szklanki na biurku i nalałam do nich soku. Podałam jedną Sofii, która siedziała na moim łóżku.
 - Ładnie tutaj masz.
 - Dziękuję.
 - Czy to są twoje zdjęcia? - pokazała na tablicę.
 - Tak.
 Podeszła do tablicy i zaczęła je oglądać. Oczywiście słyszałam jej stłumiony śmiech jak natrafiła na zdjęcie Erica, który udaje świra, czy też żeby poprawić mi humor założył sukienkę. Wisiały tutaj również moje zdjęcia z dzieciństwa, w tym jedno zdjęcie z moim ojcem, które nie zostało zrobione na jakimś ważnym spotkaniu dla szpanu. Było ono zrobione na wakacjach u babci Erica. Sofia zatrzymała dłoń na zdjęciu, na którym stoję z Mattem.
 - Ładny chłopak. Kto to jest?
 - Mój przyjaciel. - uśmiechnęłam się do niej.
 - Będę mogła go poznać? - spojrzała na mnie.
 - Matt zmarł 4 lata temu.
 - Przykro mi. - podeszła do mnie.
 - Nie musi. - przytuliłam się do niej i syknęłam z bólu.
 - Co się stało?
 - Boli mnie ramię. Ten chłopak naprawdę się śpieszył, bo zderzyliśmy się z taką siłą. - zaczęłam pocierać obolałe miejsce.

 Sofia usiadła na łóżku i zaczęła się bawić moim Teofilkiem, a ja włączyłam mojego laptopa, żeby zobaczyć, czy przypadkiem pani ... nie wysłała mi już listę z obsadzonymi rolami i scenariusza. Niestety, jeszcze go nie otrzymałam. Na życzenie mojej przyjaciółki otworzyłam stronę mojej szkoły. Chciała się lepiej z nią zapoznać. Obiecałam jej, że na jutro narysuję jej plan szkoły. Wydrukowałam kilka ważnych dokumentów, które musi wypełnić. Rozmawiałyśmy jeszcze jakiś czas póki do Sofii nie zadzwoniła mama. Zaoferowałam jej, że odprowadzę ją do Parku, który znajduje się niedaleko Milkshake City.
 - Ten chłopak, który siedział obok nas. - zaczęłam - Znasz go?
 - Nie znam. Dlaczego pytasz?
 - Zauważyłam jak na ciebie spojrzał.
 Sofia zaczęła się śmiać, nie wiedziałam z czego, ale i ja zaczęłam. Po jakimś czasie się pożegnałyśmy. Nim ruszyłam do domu wskoczyłam do baru. Miałam ochotę na jeszcze jednego shake'a. Zamówiłam sobie waniliowego.
 - Dziękuję. - sięgnęłam po zamówienie i znowu syknęłam z bólu. - Zamorduję człowieka, który jest za to odpowiedzialny.
 Dziewczyna stojąca za ladą zaczęła się śmiać. Posłałam jej delikatny uśmiech i sięgnęłam po shake'a drugą ręką.
 W drodze do domu zdążyłam wypić go. Po powrocie szybko pobiegłam do pokoju, żeby zobaczyć przypadkiem, czy już jest scenariusz z listą ról.
 - Nareszcie - powiedziałam pod nosem. - Kopciuszek Diana Evans, Książę - Harry Styles, Wróżka - Frances Lewis. Wspaniale mam jakąś główną rolę. - zaczęłam się kręcić na moim krześle, po chwili wróciłam do czytania. - Król - Niall Horan. To nazwisko mi coś mówi, ale co?
 - Fran! - usłyszałam ryk Erica.
 - Co?!
 - Chcesz popcorn?!
 - No jasne, że tak.


Rozdział wyszedł mi fatalnie :/ Jak ostatnio mówiłam, nie dorastam do pięt Pani Tomlinson ; *** W moim i jej imieniu dziękuję za 1,5 tysiąca wejść oraz za wszystkie Wasze komentarze ;**  Czekam z niecierpliwością na Wasze opinie na temat tego rozdziału.
Pozdrawiam,

14 komentarzy:

  1. Jakie fatalnie ?! Kobieto nie znasz chyba swoich możliwości ! Ja rozdział po prostu ubóstwiam, zresztą jak każdy ;** Teraz tylko muszę napisać własny, równie dobry co twój, a to nie lada wyzwanie ;/ Ale dam rade... chyba ;d Kocham <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale Ty się dołujesz! Moim zdaniem, obie piszecie genialnie, każda na swój sposób, ale w fantastyczny sposób.
    A co do rozdziału - świetny, jak poprzednie. Z niecierpliwością czekam na kolejny w wykonaniu black.character. :)
    Liar xoxo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kinia, więcej pewności siebie. Bardzo fajny rozdział, a ty mówisz, że fatalny.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Obie jesteście superanckie :** ,, a rozdzialik wspaniały =D
    Czekam z niecierpliwością na nexta,, i pozdrawiam was ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Król Niall Horan :P Wróżka Frances...
    Ciekawe czy się dogadają:D
    Obydwie świetnie piszecie.. i jak jeszcze raz, któraś napisze że nie dorasta drugiej do pięt to zajdę do was na chate i obie solidnie spiorę!!
    Ja nie żartuję!!
    Czekam na kolejną notkę:D

    OdpowiedzUsuń
  6. super rozdział .. ;p kiedy następny? . haha ja nie moge niall królem a harry księciem ;D macie bardzo fajny i oryginalny pomysł na prowadzenie tego bloga wię dodawajcie jak najczęściej ;> ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak to fatalny? Jest świetny, obie piszecie genialnie :) Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. superaśny rozdział czekam NN

    OdpowiedzUsuń
  9. No, no, no, no !!!!!!! Uwielbiam ten rozdzial !!! Jak mozesz mowic, ze wyszedl ci fatalnie ?! o.o Toz to jest moj najbardziej ulubiony rozdzial tego opowiadania do tej pory !!! :) Mowie serio ! xd Wiecej takich prosze ! xd Ciesze sie, ze sie zaprzyjaznily, ze dostala sie do szkoly xd Hahah ten pan Moore to byl dobry z tymi soczkami, jak mowil o Frances, hahah xd Albo Eric, hahah xd "Ladna? Jaka jest ?" hahah xd Normalnie nieziemskie ! Albo spotkanie 3 stopnia z Horanem ! hahah :D To bylo cos *.* Mam nadzieje, ze cos ich polaczy xd hahah, jeszcze "sorry", Niall, naucz sie slowa "przepraszam" :D Uhuhu xd Szybka akcja w Milkshake city i wypowiedz "Zamorduję człowieka, który jest za to odpowiedzialny" powala ! hahah xd Czekam na kolejny ! :) Jeszcze, krol Horan xd hahaha Neeext ! :) xx KOCHAM TO ! :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajny rozdział, bardzo mi się podoba z resztą jak wszystkie twoje. Wcale nie jest beznadziejny, nie mów/pisz tak, to nieprawda. Czekam na moment kiedy rozwinie się akcja z One Direction i dziewczynami ;)) Pozdrawiam i do kolejnego rozdziału.

    http://when-i-close-my-eyes-i-think-of-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale świetnie!!! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Pozdrawiam Panią Horan i Panią Tomlinson. ;)
    Kasiutka

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialny blog, a ten rozdział boski po prostu go kocham. Często tu zaglądam i zamierzam zaglądać!:) zapraszam także do mnie!
    http://najamajke.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak zawsze super ;)
    Czekam na 5 :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Jakie tam fatalne?! To jest super i wiem z kim się zderzyła z Irlandczykiem! Szkoda, że Fransis nie jest Kopciuszkiem ;( http://everyone-is-your-choice-of-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń