Z
szafy wyciągnęłam moją ulubioną bluzkę z Myszką Miki oraz moje ciemne rurki.
Założyłam jeszcze czerwone trampki, zgarnęłam z szuflady mój portfel i zeszłam
na dół, gdzie Eric uczył Sofię kilku słówek po niemiecku. Zaczęłam się śmiać,
bo od zawsze mnie śmieszył ten język. Ja sama wolałam włoski lub hiszpański.
- Już
jestem. – powiedziałam. – Możemy iść już na zakupy.
-
Super.
Zabrałam
przyjaciółkę do galerii, gdzie najczęściej robię zakupy. Weszłyśmy do
pierwszego sklepu. Wybór był ogromny. Przeżegnałam się na wejściu, widząc minę
Sofii. Coś czuję, że jeśli chodzi o ubrania to ma wysokie wymagania. Ja sama
nie przepadam za zakupami, dlatego często robię je przez Internet. Na wieszaku
zobaczyłam nietoperkę z flagą Anglii, od dłuższego czasu takiej szukałam.
Szybko znalazłam swój rozmiar i wbiegłam do przymierzalni. Założyłam ją,
przejrzałam się w lustrze i wyszłam, żeby zapytać się Sofii jak w niej
wyglądam. Kiedy ją znalazłam zobaczyłam, że ma na sobie taką samą. Zaczęłyśmy
się śmiać na pół sklepu.
-
Pasuje ci w niej! – powiedziałyśmy na raz.
- Co to za głupi sklep! – usłyszałyśmy głos
jakiegoś chłopaka.
Odwróciłyśmy się i zobaczyłyśmy, że przy
stanowisku z bejsbolówkami stał chłopak, który najwidoczniej czegoś nie umiał
znaleźć. Spojrzałam na Sofię, która cały czas się śmiała. Ruszyłam ramionami i
poszłam pomóc nieznajomemu.
- W
czymś mogę pomóc? – zapytałam.
-
Tak. – powiedział stanowczo. – W tym waszym durnym sklepie nie ma mojego
rozmiaru do tej bejsbolówki. – pokazał mi na jedną z nich.
- Ale
ja tut…
- I jeszcze tamte spodnie, co to za marny
materiał? – na widok jego miny chciało mi się śmiać.
-
Frances, to jak kupujemy sobie te nietoperki? – podeszła do mnie Sofia, a mina
nieznajomego zrzedła.
- To
ty tu nie pracujesz?
- No
chciałam ci to powiedzieć, ale nie pozwoliłeś mi skończyć. – uśmiechnęłam się.
– Dobra ja już muszę zmykać, bo jeszcze mam do przejścia całą galerię.
-
Emm… Czekaj! – złapał mnie za ramię. – Chciałem cię przeprosić za moje zachowanie.
- Nic
się nie stało. Wyluzuj.
Puściłam mu oczko, złapałam Sofię za rękę i zaprowadziłam ją do
kasy. Nie zdejmując naszych nietoperek, zapłaciłyśmy za nie. Oderwałyśmy metki
i ruszyłyśmy na podbój innych sklepów. Po jakimś czasie postanowiłyśmy zrobić
sobie przerwę i wskoczyłyśmy na lody. Ja wzięłam wielki pucharek o smaku
waniliowym a Sofia o czekoladowym. Przysiadłyśmy przy fontannie.
-
Sofia, kim są twoi rodzice?
-
Dziennikarzami. – uśmiechnęła się. – Twoi ?
- Mój
tata ma firmę, a mama pisze scenariusze.
-
Teraz rozumiem, dlaczego lubisz grać.
- No
tak. Cholera! Która godzina? – spojrzałam na nią.
- No
17:24. Co się stało?
- O
17:00 miałam być na próbie. Przepraszam musisz sama dokończyć zakupy.
Przytuliłam się do niej i pobiegłam ku
wyjściu. Rozejrzałam się na prawo i lewo, szukając jakieś taksówki, która mogła
mnie podwieźć do szkoły. Kiedy ujrzałam wolnego taksówkarza, szybko podbiegłam
do niego, ale uprzedził mnie chłopak.
- No
nie!
- Kto
pierwszy ten lepszy! – powiedział to ten sam chłopak, którego spotkałam w
sklepie. – O to znowu ty! – uśmiechnął się.
- No
jeszcze ja!- czułam, że za chwilę się popłaczę.
- Coś
się stało?
-
Tak. Właśnie zabrałeś moją ostatnią szanse na przeżycie.
-
Było mówić. Siadaj i pojedziemy razem.
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się od ucha
do ucha. Usiadłam koło chłopaka i poinformowałam starszego pana, gdzie ma
jechać. Spojrzałam na mojego wybawiciela, który cały czas się uśmiechał. Miałam
wrażenie, że skądś go znam, ale ostatnimi czasy z każdym mam tak. Dowiedziałam
się, że nazywa się Zayn. Bardzo ciekawe imię. Kiedy taksówka zatrzymała się pod
moją szkołą podziękowałam im i nim ktokolwiek coś powiedział wybiegłam z
samochodu. Szybko wbiegłam przez szkolne drzwi i skierowałam się do auli. Nie
zdążyłam wyhamować i poślizgnęłam się na mokrej podłodze, wpadając do auli z
wielkim hałasem. Usłyszałam śmiechy, ale nie przejęłam się tym. Wiele osób wie
o tym, że jestem niezdarą. Powoli podniosłam swoje obolałe ciało i podeszłam do
panny Clark, która była zdenerwowana.
-
Panno Lewis, która jest godzina jeśli można wiedzieć?
-
18:05.
-
18:05, mówisz? Tyle, że jak dobrze myślę próba zaczęła się o 17:00 masz na to
jakieś usprawiedliwienie?
Popatrzyłam się na scene, gdzie najwidoczniej
zaczęła się scena balowa, bo wszyscy mieli na sobie te dziwne stroje.
Spojrzałam na wszystkich aktorów, którzy nie byli zadowoleni, że im przerwano.
Zatrzymałam swój wzrok na blondynie, który wczoraj na mnie wpadł. Teraz sobie
przypomniałam o bolącym mnie ramieniu. Uniosłam swoją brew i popatrzyłam na
Clark.
-
Musiałam jechać do lekarza z powodu bólu w ramieniu. – ciekawe, czy się
nabierze?
- A
co zrobiłaś, że cię boli?
-
Wczoraj chcąc kulturalnie przejść przez bramę, zostałam staranowana przez tego
blondynka w stroju króla. – pokazałam jej głową scenę.
-
Horan! Do mnie!
Po
chwili koło mnie stał już chłopak. Teraz mogłam bliżej się jemu przyjrzeć. Miał
takie piękne niebieskie oczy. Czułam też jego przyjemne perfumy.
- Coś
się stało? – zapytał ze swoim irlandzkim akcentem.
- Ta
dziewczyna mówi, że wczoraj na nią wpadłeś. Czy to prawda?
-
Wątpię. – spojrzał na mnie. – Chociaż nie, chyba faktycznie wczoraj na nią
wpadłem. Bardzo przepraszam.
-
Dobrze możesz już iść. – Clark zwróciła się do niego. – Masz szczęście, że
potwierdził to, bo jeśli byłoby to twoje kolejne kłamstwo to wyleciałabyś na
zbity pysk.
Przewróciłam
oczami i poszłam założyć swój strój. Nie przejmowałam się słowami Clark,
ponieważ ona odkąd tutaj zaczęłam chodzić do szkoły nie lubi mnie. Dobrze wiem,
że nie odważyłaby się mnie wyrzucić z grupy teatralnej, ponieważ ludzie lubią
jej przedstawienia tylko dlatego, że są pisane przez moją mamę. Usłyszałam jak
ktoś puka do drzwi mojej przebieralni.
-
Proszę. – spojrzałam w kierunku otwieranych drzwi. Stał za nimi ten chłopak.
-
Cześć. Mogę?
- Ee…
Chyba tak. Coś się stało?
-
Chciałem cię przeprosić za wczorajsze poturbowanie, ale po prostu spóźniłem się
na próbę.
-
Skądś to znam. – uśmiechnęłam się. – Nic się nie stało.
- Na
pewno? Słyszałem, że musiałaś iść z tym do lekarza.
- Co?
Ach…. To nie tak. Naprawdę byłam na zakupach i zapomniałam o próbie, a że
zobaczyłam ciebie to wpadła mi do głowy pierwsza lepsza wymówka. Bardzo ci
dziękuję. – puściłam mu oczko.
- No
proszę. – zaczął się uroczo śmiać. – Zapomniałbym. Jeżeli mamy razem grać to
powinienem się chyba przedstawić. Jestem Niall.
- Frances.
-
Ładne imię dla ładnej dziewczyny.
- No
ładnie teraz się na pewno rumienię. – dotknęłam policzków.
-
Bardzo ładnie się rumienisz. – powiedział i wyszedł.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Zapomniałam już o
tym, że miałam go zabić za to wczorajsze, ale nic dziwnego. Uratował mnie
dzisiaj przecież przed panną Clark. Podeszłam do lustra. Miałam na sobie długą
granatową sukienkę, z czerwoną kokardką pod szyją. Muszę przyznać, że nawet
ładnie wyglądam jako wróżka. Zarzuciłam kaptur na głowę i wyszłam z przebieralni.
Ugh! Pierwszy raz nie wiedziałam co napisać :/ Możecie mnie dusić i bić ile chcecie, ale ten rozdział jest do bani! :( No w moim i w imieniu pani Tomlinson chcę podziękować za te wszystkie komentarze, ponieważ każdy z nich wywołuje na naszych twarzach uśmiech i zachęca do pisania :) Dziękuję za ponad 3,5 tys. wejść, 72 komentarze oraz 35 obserwatorów. Teraz liczę na Wasze komentarze :)
Kocham,
Ugh... Znajdę cię i uderzę porządnie w tył głowy. Jak śmiesz mówić, że rozdział jest do bani !? XD Mi sie strasznie podoba. Uwielbiam jak piszesz i boje się teraz cokolwiek dodać od siebie ;/ Ale pomalutku pomysł mi się rodzi w główce ;d Kocham <3
OdpowiedzUsuńWłaśnie, zgadzam się w 100 % z black.character.
OdpowiedzUsuńKażdy wasz rozdział sprawia , że od razu się śmieję ♥
No nie żartuj, że uważasz, że "ten rozdział jest do bani" ! Jest na prawdę świetny ! :) - Ania
OdpowiedzUsuńRozdział świetny... Zayn ty baranie!!
OdpowiedzUsuńNaill dał się nabrać:D
Czekam na kolejną notkę:D
Boże zakochałam się w waszym blogu:)zajebisty czekam z niecierpliwościa na nn:*
OdpowiedzUsuńDo bani? Ty chyba nie wiesz, jaki to jest do bani. Może i nic takiego się w nim nie dzieje, ale jest świetny. Nie wiem, jak Ty to robisz, ale każdy Twój post czytam z zafascynowaniem.
OdpowiedzUsuńI zgadzam się, niemiecki jest dziwny(i nielogiczny), włoski i hiszpański to przy nim pestka ;d
Czekam na kolejny ;*
Po prostu wspaniale =D
OdpowiedzUsuńHaha,, Frances jakie ma super wymówki =P
Czekam na nexta i całuje :**
Czyżby pomiędzy Frances a Niallem coś będzie? Heh :D Rozdział jak zawsze niesamowity. <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. :)
http://one-direction-lifee.blogspot.com/
Kocham to jak piszecie i dodajcie wreszcie nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie http://keep-calm-and-go-to-england.blogspot.com/
TO - WCA - LE - NIE - JE - ST - DO - BA - NI !!! Naucz sie tego xd Hahaha :) Nie no, serio lubie ten rozdzial, baaaaaaaaaaaardzo :D No bo popatrz, Frances wybawiona przez Malika, a potem przez Horana ! :D No ja to bylabym w siodmym niebie, jak nie w piecdziesiatym *.* xdd Czekam z niecierpliwoscia na kolejny ! :) xx
OdpowiedzUsuńTo jest świetne ! Takie zajebiste, że szok ! Piszcie dalej, czekam na nn ! :))
OdpowiedzUsuńzapraszam też do mnie . :))