Jak ja nie lubię szkoły. Znowu mam
dzisiaj chemię. No i jeszcze ta durna próba. Ile dałabym za to, żeby Clark się
rozchorowała. Kiedy weszłam na piętro, zobaczyłam Sofię, która zbierała się z
podłogi. Pomagał jej w tym Harry. Chłopak też gra w szkolnym przedstawieniu.
Właśnie! Jestem na niego wkurzona. Nie było go na sobotniej próbie, ale Clark
mu to wybaczyła, bo poinformował ją o tym wcześniej. Poczekałam chwilę aż
odszedł i poszłam do niej.
- Hej! Jak ci się podoba nasza szkoła? - zapytałam, podchodząc do mojej szafki.
- Jest ogromna! - oparła się o ścianę i spojrzała w swój plan lekcji. - Mam się martwić, że mam teraz matematykę?
- Zależy z kim. - z szafki wyciągnęłam podręcznik do hiszpańskiego, który mam za godzinę.
- John Roberts.
Zamknęłam szafkę i spojrzałam na przyjaciółkę. Ona dopiero co przeniosła się do mojej szkoły, a już trafiła na najlepszego matematyka.
- Czy twoja mina ma znaczyć, że nie? - uniosła jedną brew, a ja pokiwałam głową. - Przynajmniej jakiś dobry początek.
- Lewis! - usłyszałam czyjś głos, odwróciłam się i zobaczyłam Moor'a trzymającego całą zgrzewkę soków.
Dobry ruch! Przechytrzył mnie i wykupił wszystkie soczki przede mną. No dobra! Uśmiech numer pięć, czyli chytry uśmieszek. Wystarczy jeszcze przerzucić włosy za plecy i minąć nauczyciela jakby nigdy nic.
- Odwrócił się? - spytałam cicho Sofii.
- Tak, a jego mina bezcenna. - uśmiechnęła się. - Możesz mi wyjaśnić, o co chodzi z tymi soczkami?
- W naszej szkole tylko trzy osoby lubią smak truskawkowo-bananowy, ja, Moor i jakiś chłopak z ostatniej, dlatego dyrektor kazał w sklepiku zamawiać tego mniej. Więc każdego dnia tamten chłopak wykupi większość towaru, a ja żeby zrobić na złość Moor'owi wykupuję resztę. Widok jak się denerwuje jest bezcenny. - zadzwonił dzwonek. - Dobra, ja lecę, bo mam...- spojrzałam na mój plan lekcji- To jakiś żart? Mam teraz muzykę z Moor'em? Ugh! Za jakie grzechy!
- Będzie dobrze! - uśmiechnęła się i przytuliła mnie na pożegnanie.
Ruszyłam w kierunku klasy, ale w połowie drogi usłyszałam dzwonek. Teraz już wiedziałam, że Moor się mnie uczepi. Kiedy wbiegłam do klasy, wpadłam na jakiegoś chłopaka. Razem z nim upadłam na ziemię. Najpierw rozejrzałam się po klasie, czy jest już nauczyciel, a potem spojrzałam na moją ofiarę. Był to chłopak z ostatniej klasy o ciemnych oczach i lekko pokręconych włosach.
- Hej! Jak ci się podoba nasza szkoła? - zapytałam, podchodząc do mojej szafki.
- Jest ogromna! - oparła się o ścianę i spojrzała w swój plan lekcji. - Mam się martwić, że mam teraz matematykę?
- Zależy z kim. - z szafki wyciągnęłam podręcznik do hiszpańskiego, który mam za godzinę.
- John Roberts.
Zamknęłam szafkę i spojrzałam na przyjaciółkę. Ona dopiero co przeniosła się do mojej szkoły, a już trafiła na najlepszego matematyka.
- Czy twoja mina ma znaczyć, że nie? - uniosła jedną brew, a ja pokiwałam głową. - Przynajmniej jakiś dobry początek.
- Lewis! - usłyszałam czyjś głos, odwróciłam się i zobaczyłam Moor'a trzymającego całą zgrzewkę soków.
Dobry ruch! Przechytrzył mnie i wykupił wszystkie soczki przede mną. No dobra! Uśmiech numer pięć, czyli chytry uśmieszek. Wystarczy jeszcze przerzucić włosy za plecy i minąć nauczyciela jakby nigdy nic.
- Odwrócił się? - spytałam cicho Sofii.
- Tak, a jego mina bezcenna. - uśmiechnęła się. - Możesz mi wyjaśnić, o co chodzi z tymi soczkami?
- W naszej szkole tylko trzy osoby lubią smak truskawkowo-bananowy, ja, Moor i jakiś chłopak z ostatniej, dlatego dyrektor kazał w sklepiku zamawiać tego mniej. Więc każdego dnia tamten chłopak wykupi większość towaru, a ja żeby zrobić na złość Moor'owi wykupuję resztę. Widok jak się denerwuje jest bezcenny. - zadzwonił dzwonek. - Dobra, ja lecę, bo mam...- spojrzałam na mój plan lekcji- To jakiś żart? Mam teraz muzykę z Moor'em? Ugh! Za jakie grzechy!
- Będzie dobrze! - uśmiechnęła się i przytuliła mnie na pożegnanie.
Ruszyłam w kierunku klasy, ale w połowie drogi usłyszałam dzwonek. Teraz już wiedziałam, że Moor się mnie uczepi. Kiedy wbiegłam do klasy, wpadłam na jakiegoś chłopaka. Razem z nim upadłam na ziemię. Najpierw rozejrzałam się po klasie, czy jest już nauczyciel, a potem spojrzałam na moją ofiarę. Był to chłopak z ostatniej klasy o ciemnych oczach i lekko pokręconych włosach.
-
Przepraszam. – uśmiechnęłam się przepraszająco i wstałam.
- Nic się nie stało. – on też się podniósł.
Do
klasy wszedł uśmiechnięty nauczyciel. Postawił zgrzewkę soczków na biurku,
poprawił swoją koszulę i spojrzał na chłopaka.
- Payne! Ty nie w klasie?
- Panna Clark mnie posłała po Evans i Lewis.
– słysząc moje nazwisko w tym samym zdaniu, co Clark przeszły mnie dreszcze.
-
Evans! – nauczyciel zaczął się drzeć.
-
Jestem, nie musi pan krzyczeć. – odezwała się dziewczyna o blond włosach i
niebieskich oczach, która gra Kopciuszka. Wstała od swojej ławki i podeszła do mnie ze swoim
uśmieszkiem, nachyliła mi się nad uchem i szepnęła – Na pewno teraz chce cię
wyrzucić, a mi powiedzieć, że ma dla mnie kolejną rolę, główną rolę! –
powiedziała i wyszła z sali.
Spojrzałam na Moor’a, który najwidoczniej nic
nie słyszał i tylko patrzył na swoje soczki. Ruszyłam ramionami i poszłam za
chłopakiem, ale nim wyszłam z Sali to jeszcze raz spojrzałam się na
nauczyciela. Odszedł on biurka, więc wykorzystałam okazję, złapałam dwie
butelki i wybiegłam na korytarz, słysząc jak głośno wymawia moje nazwisko.
-
Chcesz jednego? – zapytałam ciemnookiego.
-
Nie, dzięki. – uśmiechnął się. – Posłuchaj nie przejmuj się tym, co powiedziała
tamta dziewczyna. Clark jest w dobrym humorze i na pewno nie chce cię wylać.
-
Słyszałeś ją? – ten pokiwał głową. – No to przynajmniej teraz ktoś wie jaka ona
tak naprawdę jest. Tak w ogóle, jestem Frances.
-
Liam.
Doszliśmy do auli, gdzie na fotelach siedziała
ostatnia klasa, która powinna mieć teraz lekcje z Clark. Najwidoczniej mieli
wolne, bo część grała sobie na komórkach, część rozmawiała półszeptem, a inni czytali
jakieś swoje magazyny. Spojrzałam na scenę, gdzie stali aktorzy do
przedstawienia „ Kopciuszek”. Spokojnie weszłam na nią i stanęłam obok
blondyna, który na mój widok uśmiechnął się.
-
Lewis, dłużej się nie dało? – usłyszałam znowu Clark.
-
Przepraszam, ale pan Moor poprosił mnie, żebym poczęstowała się jego soczkami,
a dobrze pani wie, że nie lubi jak ktoś mu odmawia. – uśmiechnęłam się do niej.
– Tak przy okazji ktoś chce jednego? – podniosłam do góry butelkę.
- Ej!
Mój ulubiony! – niebieskooki wziął ode mnie go i z uśmiechem na twarzy się
napił. Zauważył jak się wszyscy na niego patrzą i odłożył butelkę na bok. – No
co? Jakiś idiota wykupił dzisiaj cały zapas w sklepiku.
Zaczęłam się chichrać pod nosem. No proszę!
Teraz już wiem, kto wykupuje większość zapasów przede mną. Lepiej mu nie
powiem, że tym idiotą, który obrabował dzisiaj sklepik jest jego nauczyciel
muzyki. Kiedy się uspokoiłam spojrzałam na Clark, która przewróciła oczami.
- No
dobrze! Koniec wygłupów. – Clark podeszła do fortepianu skąd wzięła kilka
kartek. – Potrzebujemy jakiejś dziewczyny, która zaśpiewa nam. Evans umiesz
śpiewać?
-
Yyy…- dziewczyna zrobiła się czerwona. – Oczywiście.
- To
masz tutaj tekst i mikrofon.
Dziewczyna niechętnie wzięła mikrofon. Clark
podeszła do fortepianu i zaczęła grać pierwsze nutki „A Dream Is A Wish Your
Heart Makes”. Patrzyłam na dziewczynę z satysfakcją, ponieważ cała się trzęsła
jak galareta. Wydała z siebie pierwsze głosy. Muszę przyznać, że ja sama lepiej
śpiewam. Zatkałam swoje uszy jak większość osób na Sali. Spojrzałam na bok,
gdzie stał ten chłopak z loczkami, którego widziałam razem z Sofią. Właśnie!
Sofia! Szybko podbiegłam do nauczycielki, która już też miała dosyć tego
fałszowania.
- Mam
propozycję.
- Ty?
Jaką?
-
Znam osobę, która może zaśpiewać. Chociaż dziwne, że pani nie wie kogo tutaj
wybrać, kiedy w szkole mamy klasę muzy..- widząc jej wzrok umilkłam. – Moim
zdaniem do tej piosenki nada się Sofia Collins.
-
Collins, Collins… Nie znam. Nowa? – pokiwałam głową. – No dobrze. Lia… Albo
nie, Zayn! Idź po niejaką Collins!
Spojrzałam w kierunku schodów, po których
właśnie szedł ten chłopak, który mnie w sobotę uratował. Nie wiedziałam, że
chodzi do tej szkoły. Uśmiechnęłam się pod nosem. Przynajmniej będę miała
okazję odwdzięczyć się. Spojrzałam w stronę aktorów, którzy właśnie powtarzali
swoje teksty. Zauważyłam, że Niall cały czas zerka w moją stronę. Wzięłam swój
sok i podeszłam do niego.
-
Cześć. – uśmiechnęłam się. – Co tam słychać?
-
Hej! – na jego twarzy pojawił się słodki uśmieszek. – Wszystko jak w najlepszym
porządku od czasu, kiedy mi przyniosłaś ten soczek. Mało kto lubi je…
Do
auli weszła Sofia razem z ciemnookim. Była trochę przerażona, ale jak mnie
zobaczyła to od razu się uśmiechnęła. Weszła na scenę i podbiegła do mnie.
-
Dlaczego miałam tutaj przy…- przerwała jej nie kto inny a Clark.
-
Panno Collins, mam propozycję dla ciebie. – poprawiła swoje okulary i
kontynuowała. – Zaśpiewa pani w moim przedstawieniu, a ja załatwię ci główną
rolę w musicalu Moor’a, który jest zaplanowany na listopad. Co ty na to?
-
Yyy… nie wiem, co powiedzieć.
-
Wystarczy, że zaśpiewasz. – na twarzy nauczycielki pojawił się uśmiech. No to
Sofia ma szczęście lub też nie, ale Clark ją polubiła.
Dziewczyna wzięła mikrofon oraz tekst i wyszła
na środek. Ona w odróżnieniu do Evans nie bała się tego, co stanie się za
chwilę. Clark znowu zaczęła grać na fortepianie, a z ust mojej przyjaciółki
wypłynął piękny głos. Tym razem mogłam skupić się na słowach piosenki. Lekko
bujałam się w rytm piosenki. Po jakimś czasie usłyszałam oklaski. Uśmiechnęłam
się i podeszłam do Sofii.
-
Byłaś genialna. – powiedziałam.
-
Dziękuję, ale niech zgadnę to ty mnie w to wkręciłaś?
-
Ładna pogoda, nie? – spojrzałam na sufit, ale po chwili ja i Sofia zaczęłyśmy
się śmiać.
Wróciłam właśnie do domu. Rzuciłam swoją torbę
na łóżko i spojrzałam na tablicę. Podeszłam tam i ściągnęłam zdjęcie, gdzie
byłam z moim przyjacielem.
-
Matt, dziękuję, że zesłałeś mi Sofię… - usiadłam na łóżku. – Wiem, że to ty!
Wiem, że ty ją wysłałeś tutaj, żebym nie była już sama. – po moich policzkach
popłynęły łzy. – Udało ci się! Kocham już ją tak jak ciebie. Polubiłbyś ją
wiesz… Ona jest podobna do ciebie… Chociaż dużo lepiej śpiewa. Tęsknię…
- Frances
kolacja! – usłyszałam głos mojego brata.
-
Muszę już iść, ale wiedz, że kocham cię. – pocałowałam zdjęcie i odłożyłam je
na miejsce.
Zamiast to podratować, to utopiłam xq To jest efekt braku weny, pisanie o jakiś soczkach xq No dobra przyrzekam, że się następnym razem poprawię. Razem z panią Tomlinson dziękuję za prawie 5 tys. wejść i za wszystkie komentarze. Dobrze wiedzieć, że ktoś czyta nasze wspólne "dziecko" (: Jeszcze raz bardzo Wam wszystkim dziękujemy i liczymy na następne.
No nie mogę ! To jest hcyba mój ulubiony rozdział na tym blogu ;D Ja chce mieć takiego nauczyciela jak Moore ! Nie żebym na swoją nauczycielkę narzekała, bo jest świetna, ale sama z chęcią pokłóciłabym się z Moore'm o soczki ! ;D Ey świetne postacie tutaj tworzysz :P I nieźle wkręciłaś tutaj Sofią, Lubie To ! A końcówka ! Po prostu brak słów, wzruszyłam sie )): Kocham kocham kocham <33
OdpowiedzUsuńTo z soczkami było genialne !! ;D No i wszyscy poznani xdd Ekstra rozdział xpp
OdpowiedzUsuńHehehe, przeczytałam wszystko w niecałą godzinę ! :) Tak się zaczytałam, że nawet nie zorientowałam się, że to już najnowszy rozdział ;) Cudowny blog ! A Wy to byście się trochę przekonały co do swojego talentu ! Tylko się krytykujecie :d A prawda jest taka, że jesteście zajebiste i piszecie zajebiscie ! :) No trochę wiary w siebie kobitki ! ;)
OdpowiedzUsuńKocham Was. Pozdrawiam i czekam na kolejny :*
Hah, Moore to świetny nauczyciel, nie to co ta jędza, z którą ja mam muzykę ;d Te soczki mnie rozwaliły! Czy Wy kiedyś będziecie zadowolone z rozdziałów? Eh, chyba my, czytelniczki, musimy się cieszyć za Was obie... Naprawdę świetnie piszecie, nawet kiedy opisujecie takie zwykłe szkolne dni, gdy nic się nie dzieje.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;*
Mnie, to się w sumie rozdział podoba. Ale nie będę ukrywać, że wyczekuję bardziej "namiętnych" scen między bohaterami- to moje ulubione. Mimo to, rozdział bardzo udany, naprawdę jest świetny. Pozostaje czekać na następny. :)
OdpowiedzUsuńhttp://its-my-last-chance.blogspot.com/
http://givee-your-heart-a-break.blogspot.com
Osobiście uważam, że pomysł z soczkami jest jest genialny!!! Tylko tak dalej :) Opowiadanie bardzo mi się podoba :) --Edyta
OdpowiedzUsuńSoczki rządzą♥
OdpowiedzUsuńKocham ten blog.
http://keep-calm-and-go-to-england.blogspot.com/
Hahahah nie martw sie, wasze dziecko jest wspaniale <3 hahah, a soczki ? :D The best !!! :D No i nareszcie cale One Direction sie ukazalo ;d Kazdy sie czyms wyroznia ;p Nie moge sie juz doczekac, jak to wszystko sie rozwinie :) Bosko, ze Frances wkrecila Sofie do przedstawienia, hahaha xd Jeszcze Moore z tymi soczkami !! Nie moge ;d Czekam na kolejny !!! :) xx
OdpowiedzUsuńJak na brak weny soczki były niezłe:P
OdpowiedzUsuńCo poznają nowego członka 1D wpadają na siebie albo zbierają się z podłogi:P
Dość ciekawe poznawanie się:P
Z niecierpliwością czkam na kolejną notkę :D
Zajebisty,, soczki wymiatają =D
OdpowiedzUsuńI jest nasz kochany Liam ;)
Kocham wasze dziecko ♥♥
Czekam na kolejny i pozdrawiam dziewczęta ;**
Jakie to fajne XD
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. ;]
Na moim blogu założyłam zakładkę 'subskrypcja'. Jeśli jesteś zainteresowana i chcesz być informowana o nowych notkach, to zapraszam do wpisania się. :)
OdpowiedzUsuńPS: Na close-to-the-light.blogspot.com pojawił się nowy rozdział. Pojawiła się też zakładka 'subskrypcja', a co za tym idzie, osoby niewpisane powiadamiam ostatni raz ( potem tylko osoby zainteresowane). Jeśli więc chcesz dalej być powiadamiana o nowych notkach, zapraszam do wpisania się. :)
Usuń